słodka lalunia

słodka lalunia

wtorek, 31 lipca 2012

Traktat Pińdziusia o wychowaniu cz. I

Straszne bzdury wypisują w poradnikach o wychowaniu psów. Normalni faszyści! Ja, Pińdziuś z Gorzowa, Małą Słodką Lalunią również zwany, uważam, że taki stan rzeczy za skandaliczny. Postanowiłem podyktować jak rzecz się ma.

Mój kronikarz (swoją drogą straszny grafoman, ale cóż – człowiek) spisze moje przemyślenia w języku dostępnym gatunkowi ludzkiemu. Z tego powodu, nie tylko dla psów, ale i dla ich sług, mówić będę.

CZĘŚĆ PIERWSZA


Nikt nie dostrzega, że autorzy poradników (a może podręczników) popełniają jeden podstawowy błąd: to nie psa należy wychować, ale ludzi. Jeżeli odpowiednio podejdzie się do tych dziwnych istot, można wieść życie iście królewskie, a słudzy będą się jeszcze cieszyć wykonując nasze, psie, polecenia.

Ludzie nie są skomplikowanymi istotami. Z moich obserwacji wynika, że są to dość prymitywne formy życia, ale całkiem użyteczne, ze względu na dziwne ukształtowanie łap i sposób poruszania się, który pozwala bez większych problemów sięgać po rzeczy z wyżej położonych obszarów. Poza tym, odnoszę wrażenie, że są ograniczeni umysłowo: po pierwsze, większość czasu szczebioczą bez sensu; po drugie, ich zajęcia, którymi wypełniają czas, wskazują, że nie są w stanie rozróżnić, tego, co ważne, od tego, co nieistotne – chyba jeszcze nie pojęli sensu egzystencji; trzecie, niekiedy z trudem rozumieją najprostsze polecenia.

Ze względu na prostotę ludzi, ważne jest aby każdy pies, od razu jasno wyznaczył granice. Niekiedy wystarczy ostrzegawcze szczeknięcie czy warknięcie. Gdy jednak trafimy na wyjątkowo opornego przedstawiciela czy przedstawicielkę danego gatunku, ugryzienie nie zaszkodzi. Gryzienie ma ponadto jedną zaletą: ślady, które pozostawimy, przypominają komuś takiemu, gdzie jest jego miejsce. Dlatego nie trzeba zbyt często powtarzać czynności, na co skazane jest szczekanie czy warczenie. Przynajmniej dopóki, poprzez rutynę, nieustanne powtarzanie, człowiek nie zapamięta, gdzie są granice.



Ludzka prostota nakazuje formułować polecenia w sposób możliwie jasny i krótki. Długie wywody powodują, że człowiek zapomina, co było na początku. Sprawia to, że staje zdezorientowany, a niekiedy nawet zaczyna panikować. Ludzka panika jest rzeczą nieprzyjemną. Lepiej jej unikać. Pomaga w tym zdecydowanie, i konsekwencja.

Konsekwencja jest kluczem do sukcesu. Istoty prymitywne cechuje dość duża niestabilność. Przejawiać się może ona pod postacią buntu, który jest częściowo spowodowany zaburzeniami w ocenie sytuacji. Sługa myśli, że skoro wykonuje większość czynności, to związku z tym może sprawować władzę. Jest to złudzenie, któremu niekiedy ulegają nawet najlepsze psy. Konsekwentne pańskie życie uchroni nas, jak i ludzi, przed takim skandalicznym pomieszaniem.

Wiele w wychowaniu ludzi zależy czy żyjesz z jednym czy z kilkoma osobnikami danego gatunku. Ludzie są dość zazdrośni, więc aby uniknąć konfliktów w domu, staraj się obdarzać w miarę po równo przywilejami. Możesz też każdemu wyznaczyć określony zakres obowiązków. Wierzcie mi: będą szczęśliwi.

Wychowanie człowieka należy zacząć bezzwłocznie, jak tylko dołączy się do stada. Najlepszą metodą, jest coś, co określam „ostrą terapią”. Jest ona skuteczna, gdyż, musicie wiedzieć, że jedną z cech wyróżniająca ludzi, jest to, że posiadają oni nieadekwatne wyobrażenie o własnej roli. Częściowo jest to efekt złych poradników zlegających całymi stertami w księgarniach, i równie tragicznych programów „edukacyjnych”, które z nauką nie mają nic wspólnego!

Pewnie zastanawiacie się na czym polega „ostra terapia”. Chyba najlepiej będzie posłużyć się przykładem.

Człowiek daje wam do jedzenia, coś czego sam by nie zjadł, albo po prostu, coś czego nie uznajecie za smaczne. Taki człowiek myśli, że skoro wam dał, to zjecie. Zwykle zostawiamy w oczekiwaniu na inną propozycję. Niestety, ludzie, jako, że są dość ograniczeni, myślą, że nie jesteśmy głodni, albo coś w tym stylu sobie rozumują. Znacznie lepiej jest postąpić następująco.

1) Jeżeli jedzenie w całości nie spełnia naszych wymagań, to uderzamy łapą w miskę, aż zawartość znajdzie się poza nią. Dla większego efektu i lepszej komunikacji, można chwycić miskę w pysk i cisnąć o ścianę. To powinien człowiek zrozumieć. W sytuacji, gdy osobnik jest oporny, bardziej niż najgłupszy kot, czynność powtarzamy, aż do znudzenia. Możemy wzmocnić komunikat odpowiednimi sygnałami głosowymi.

2) Jeżeli jedynie nie odpowiada nam określony składnik, mamy dwa wyjścia. Wyjeść to co lubimy, a resztę wyrzucić na ziemię. Taki akt może jednak nastręczyć zbyt wiele problemów interpretacyjnych. Nie zapominajmy, że ludzie to proste istoty. Znacznie lepiej jest, po zjedzeniu tego, co lubimy, wybierać niechciane składniki i wypluwać je gdzie popadnie. Jeżeli jest to ryż (osobiście za nim nie przepadam), to jeżeli wyplujemy znaczną jego ilość na dywan, mamy prawie stu procentową gwarancję, że następnym razem nie uświadczymy go w naszych miskach. Z warzywami radzimy sobie w ten sposób, że po przeżuciu ozdabiamy nimi ściany. Zawsze też można częścią opluć człowieka. To dość jasny komunikat.

Należy odnotować, że „ostre” wyrażenie swojego zdania jest konieczne przede wszystkim na początku wychowania. Kiedy człowiek nauczy się w miarę dobrze interpretować nasze komunikaty, wystarczy symboliczne odoniesienie. Na przykład, można wtedy po prostu splunąć na widok miski z jakimś paskudnym żarciem, by ten szybko zmienił menu. Podobnie sprawa ma się z warczeniem czy szczekaniem. W miarę postępów w wychowaniu, lekkie warknięcie będzie działać tak samo, jak wcześniejsze kilkuminutowe groźne dźwięki; jedno szczękniecie zastąpi wielogodzinne. Na ten luksus jednak będziemy mogli pozwolić sobie dopiero wtedy, kiedy człowiek w miarę się ucywilizuje.

Powyższe przykład wskazuje, że „ostra terapia” sięga do metod jasnych, dobitnych. Jeśli szczekamy, gdy człowiek postępuje niewłaściwie, to nie czynimy tego tak, jakbyśmy mówili do równego nam osobnika. Zawsze używamy całej naszej mocy, i tak długo, aż człowiek zaprzestanie danej czynności, zmieni swoje zachowanie. W żadnym wypadku, nie możemy ulec, czy to presji czy tak zwanym racjonalnym wyjaśnieniom. Ludzie stosują dwie strategie: Pierwsza polega na zakrzyczeniu nas. Myślą, że jak się wydrą: „Nie wolno!” „Cicho!” to się uspokoimy. Nie wiem, gdzie takich bzdur się nasłuchali. Chyba na pedagogice. Na takie działania musimy reagować ostro i zdecydowanie. Eskalując szczekanie, a nawet posuwając się do groźby użycia siły. Strategia druga, często stosowa tuż po fiasku pierwszej, jest tym, co określam „chytrością pedagogiczną”. Ludzie odwołują się do jakiś niby obowiązujących zasad, naszej „odpowiedzialności”, „rozsądku”. Stosują, ni mniej ni więcej, szantaż. „O tej porze…”, „Co sąsiedzi powiedzą…”, „Przecież nie teraz…” i tego typu chwyty. Albo „Bądź dobrym pieskiem i nie szczekaj”. A to przecież oni mają być dobrzy, a nie my! W tym przypadku postępujemy jak w obliczu pierwszej strategii. Głośnio, ostro, konsekwentnie – inaczej się nie da.

W gruncie rzeczy, podstawą w wychowaniu ludzi jest konsekwencja. Nie można pozwolić sobie na żadne ustępstwa. Nawet, gdy będą się buntować, obrażać, a czasami grozić – dla ich dobra, musimy wytrwać w naszym postanowieniu. Nie chcesz chodzić dłużej na spacerze, to siadasz. I siedzisz dopóki nie zaniosą cię do domu. Gdybyś chociaż raz dał się przekupić jakimś przysmaczkiem, przekonać czy zastraszyć, to wiedz, że trudny może być twój los. Ludzie mogą zrozumieć to, jako oznakę słabości, niezdecydowania, a tym samym zapragną decydować za ciebie. Nie możesz na to pozwolić. Poprzewraca to im tylko w głowach.

Jeżeli boisz się, że możesz nie wytrwać, zawsze możesz użyć podstępu. Wykorzystuj okoliczności. Na przykład, podczas spaceru, możesz poczekać z komunikatem, aż będziecie przechodzić przez ulicę. Ludzie bardzo boją się tego miejsca. Zauważ, że zawsze się rozglądają, zbierają w sobie, poczym, niemal biegiem, przedostają na przeciwległy chodnik. Wyrażenie swojego pragnienia w takim miejscu, gwarantuje, że nie będą zbyt długo marudzić.

Powyższe uwagi, mogą sugerować, że wychowanie człowieka wymaga surowości. Tak, to prawda, ale nie samym kijem urabia się te istoty. Ważne jest również odpowiednie dawkowanie pieszczot. Ludzie uwielbiają nas dotykać i całować. Dlatego słodkie buziaczki pozwolą często osiągnąć cel szybciej, niż najdotkliwsze pogryzienia. Otumaniony naszymi pieszczotami człowiek robi się miękki, totalnie pozbawiony woli. Można nim wtedy sterować do woli. Sprytny pies z łatwością owinie sobie człowieka wokół łapki.

Pieszczoty mają jeszcze jedną zaletę. Można używać ich w formie szantażu. Człowiek bardzo źle znosi, gdy odbiera się mu przywileje. Tym samym odmowa pieszczot, słodkich buziaczków, prawa do dotykania naszej cudownej sierści, może być z powodzeniem używana jako środek dydaktyczny. Aby ponownie wkraść się w psie łaski, ludzie zrobią wszystko. Dosłownie wszystko.

Jak wspomniałem ludzie zajmują się wieloma idiotycznymi rzeczami, które dodatkowo wprawiają ich w zły nastrój. Stają się wtedy mniej rozgarnięci niż zwykle, jak i mniej wydajni. Zapominają o przysmaczkach, albo mylą smaki, firmy, czy też stają się rozdrażnieni, wszystko to sprawia, że musimy intensyfikować metody wychowawcze. Ogólnie zły nastrój ludzi nie jest dla nas dobry. Warto do niego nie dopuszczać. Najprostszym sposobem jest nieustanne zajmowanie osobnika danego gatunku: głaskanie, spacerami, zabawą, karmieniem – po prostu nami. Kiedy zobaczysz, że człowiek chwyta za książkę, za pilota, albo siada do komputera – czas na reakcję! Wystarczy, że położysz się na określonym przedmiocie pokazując brzuszek do głaskania. Wszyscy będą szczęśliwi.

Typy ludzi.


Mimo, że ludzie są dość prostymi istotami, prawie tak prostymi jak koty, które nie są niczym więcej niż ogórkami, możemy wyróżnić kilka typów. Każdy z typów wymaga odpowiedniego podejścia dydaktycznego, innej strategii wychowawczej.

- typ rozgarnięty: prezentuje najwyższą formę ewolucji gatunku ludzkiego, jest na tyle rozgarnięty, że dość szybko orientuje się gdzie jest jego miejsce, i jaką funkcję ma pełnić. Z wychowaniem takiego osobnika nie powinniście mieć za dużo problemów. Kij stosuje się wyjątkowo, a to raczej pieszczoty, czyli marchewka, są najsilniejszą bronią. Typ rozgarnięty jest wdzięczny za nadane mu przywileje, a ich utrata jest dla niego największą karą.

- typ niezbyt lotny: jest trochę zepsutą wersją typu rozgarniętego. Pozornie orientuje się jakie zajmuje miejsce w hierarchii. Niestety, zdarzają mu się momenty buntu. Na osobnika takiego wciąż bardziej oddziałuje przysłowiowa marchewka. Stosowanie tej metody wymaga od nas jednak większej cierpliwości. Będziemy podawani testom charakteru. Chyba oczywiste, że człowiek jest na straconej pozycji, niemniej czasami będziemy musieli kilka godzin się pomęczyć.

- typ oporny: jest to osobnik skażony przez złe wychowanie i antypsią propagandę. Jego obraz świata jest totalnie zaburzony. Należy koniecznie stosować „ostrą terapię”. Proces wychowania jest długi, obfitujący w liczne spory. Nie ma co się załamywać: pozbywanie się starych i nabywanie nowych umiejętności, zdolności, opinii, itd. jest bolesnym procesem. Niekiedy opór może powracać po zakończeniu tresury, znaczy się wychowania, pod wpływem przekazów podprogowych, które emitowane są podczas tak zwanych programów edukacyjnych, czy też zawarte są między wierszami poradników. Opór w takich sytuacjach nie trwa jednak zbyt długo, a potem skruszony, przywrócony do rzeczywistości człowiek, będzie nas przepraszał i się łasił. Wybaczmy mu. Ale nie za szybko.

- typ zatwardziały: totalnie zdegradowana pod względem biologicznym i świadomościowym osoba. Przykro mi to mówić, ale taki ktoś nie zasługuje by być naszym sługą. Przesądy wzrosły tak głęboko, a jego intelekt jest tak niski, że… że nawet koty są lepsze. Cóż, pozostaje mu współczuć.

Kilka pomniejszych kwestii


Powyższe rozważania miały dość ogólny charakter. Taki zresztą przyświecał mi cel. Chodziło o pokazanie właściwej perspektywy. Niemniej, chciałbym poruszyć kilka kwestii. Mogą pomóc lepiej zrozumieć istotę mojej wizji pedagogicznej, jak i ułatwić proces dydaktyczny. Są to zresztą kwestie ściśle powiązane z naszą psią egzystencją.

Weterynarz. Nie wiem skąd on się wziął, ale mam wrażenie, że wspiera go lobby antypsie, a nawet ogólnozwierzęce, które pod płaszczykiem naukowości chce utwierdzić supremację ludzi. Jego pozycja w chorym świecie gatunku homo sapiens, jest bardzo mocna. Niezależnie jak byśmy nie wychowali własnych ludzi i tak ulegną wpływom konowała.

Nikt chyba nie znalazł metody na tego rzeźnika. Pozostają nam póki co metody oporu. Mini strategie prywatnej rewolty, partyzanckie akty. Inaczej mówiąc, infrapolityka oporu, w ramach której powstaną kiedyś nieoficjalne sieci pomocy wzajemnej i przepływu narracji oporowych, praktyk i tym podobne. Nim nasza kolektywna siła nie obali arbitranej władzy konowałów, pozostają nam mini-praktyki. Zawsze można zanieczyścić gabinet i samego konowała wszelkimi ekskrementami. Od samego początku ostro i głośnio wyrażać oburzenie sytuacją. Po wizycie należy ignorować ludzi przez co najmniej pół dnia. Strategie te jeżeli nie wpłyną na częstotliwość wizyt, to przynajmniej zwiększą ich koszt. A i na jakieś ekstra przysmaczki można liczyć.
 
Policja. Kolejni obrońcy niesprawiedliwości i niezdrowego porządku społecznego, a raczej karykatury tegoż. Pozornie groźni, po bliższym zapoznaniu raczej nie. Można byłoby ich wychować. Na pewno łatwiej, niż konowała.

Te postaci, ubrane w śmieszne mundurki, przychodzą na tak zwaną interwencję. Często po donosie sąsiadów (tych wykolejonych). Nie stanowią jednakże większego problemu. Bardzo łatwo ich przechytrzyć, grajcie rolę Małej Słodkiej Laluni tak długo, aż uwierzą, że wszelkie zarzuty wobec Was są zupełnie bezpodstawne. Warto też poczęstować ich przysmaczkiem, albo przekupić zabawką. Policjanci bardzo lubią zabawki, zresztą nieustannie noszą je ze sobą, by gdy najdzie ich ochota, mieli się czym bawić. Czasami wystarczy rzucić im oponkę, albo przysmaczek, by zaczęli biegać radośnie po pokoju, zupełnie jak inni rozgarnięci ludzie.

Spacerki. Niby prosta sprawa, a budzi nieporozumienia. Staje się, chcąc nie chcąc, kwestią pedagogiczną. Ludzie myślą, że to oni nas wyprowadzają i związku z tym mogą dyktować warunki. Nic bardziej mylnego! Spacer odbywa się zawsze wtedy, kiedy my chcemy. Tak samo to my wyznaczamy tempo i kierunek. Człowiek nie jest dość silną istotą, toteż w każdej chwili możemy się zaprzeć. W zależności od typu, szybciej lub później, zrozumie swoją sytuację.

Ważne jest też by człowiek zrozumiał, że podczas spaceru ma nam służyć, tak jak służy w domu. Musimy go przyzwyczajać do tego, że w każdej chwili musi być gotowy do wzięcia nas na ręce. Osobiście lubię część spaceru odbywać noszony na rękach. Mam wtedy lepszy ogląd okolicy. Człowiek powinien być także w każdej chwili gotowy na podtarcie nam tyłeczka po załatwieniu grubszej sprawy.

Człowiek musi wiedzieć też, że spacer jest dla nas, a nie po to by załatwiał swoje sprawunki. Zero zakupów, zero postojów, zero pogaduszek – po prostu!

Karmienie Poradniki dotyczące wychowania (tfu!) psów obfitują w liczne bzdury na temat karmienia. Podobnie jak „zdrowy rozsądek”, czy ludowa „mądrość” rozkwitają idiotyzmami. Szkoda papieru i języka na walkę z tymi zabobonami. Powiem tylko to, co najważniejsze.

Po pierwsze, to nie jest tak, że można nas karmić byle czym. Ludzie sami mogą sobie napychać kołdun rozgotowanym ryżem z jakimś podłym mięsem, czy, o przysmaczku!, zmiksowanymi resztkami. Jakbym chciał się tak żywić, to bym się zapisał do stołówki! Jedzenie musi być odpowiednio przygotowane. Dobrze jest nadzorować proces gotowania, aby korygować niezbyt ogarniętych ludzi. Dzięki temu wiesz, co jesz.

Po drugie, to nie jest tak, że można nas karmić byle jak. Ludzie myślą, że dadzą nam miskę i wszystko cacy. Otóż nie. Tu się zaczyna dopiero ich rola. musza nas karmić, albo chociaż nam towarzyszyć, podziwiając nas apatyt. Zawsze gotowi, by w razie co przekroić za duży kawałek, czy wymienić inny.

Po trzecie, to nie jest tak, że jemy kiedy chce człowiek. Jemy jak jesteśmy głodni. Wtedy i tam, gdzie mamy ochotę.

Praktyki wychowawcze opisałem powyżej. Stosujcie je, by osiągnąć cel. Ludzie nie lubią za dużo sprzątać. Kiedy osiągniecie sukces pedagogiczny, będą wam wdzięczni, że mogą was karmić. Będą was chwiali, że jecie, i sami zamartwiać się czy danie jest odpowiednio przyrządzone i podane.

Tresura. Zostawiam to bez komentarza. Tresować to można człowieka, a nie psa! Faszyzm nie przejdzie – po prostu.

To istotne kwestie, których musimy ludzi nauczyć.

I to byłoby na tyle w kwestii wychowania człowieka. Ludzie są prości, toteż jeżeli będziecie się trzymać tych kilku uwag, poradzicie sobie bez problemów. Liczę zresztą na waszą kreatywność.

A teraz idę powiedzieć im by mnie pokarmili przysmaczkiem. Ucieszą się. Wszak nie każdy ma taki przywilej.

W razie co, wiedzie gdzie mnie szukać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz